Firanka miała zawisnąć w kuchni.
Wszystko szło jak najlepiej do momentu kiedy nawlekłam ją na kijek. Nawlekłam i sklęsłam - za wąska! :)) Nie wzięłam pod uwagę, że mi się po nawleczeniu ciut zwęzi no i klops...
Trochę szkoda było pruć tyle roboty.
Zbrakło mi kordonka, więc musiałam domówić i tu bardzo niemiła niespodzianka - jak widać na powyższym zdjęciu kolor w tym samym numerze a całkiem inny.
Firanka została więc bez żalu firaneczką... do łazienki:)
Wzór - "Anna" z maja 1998 roku.
oooo śliczna firanka i do łazienki doskonale pasuje:)
OdpowiedzUsuńŚliczna firanka z ciekawą historią :)a swoją drogą może od samego początku chciała wisieć w łazience dlatego zastrajkowała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Myślę, że wszystko tak miało być, bo firaneczka pięknie prezentuje się w łazience. Do kuchni zrobisz następną, tylko dodaj troszkę. Piękna praca! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKawał dobrego szydełkowania! Bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietna firaneczka :)
OdpowiedzUsuńśliczna, chociaż faktycznie szkoda, że musiałaś pruć!
OdpowiedzUsuńŚliczna firaneczka!!!pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńprzepiękna :)
OdpowiedzUsuń